Pod tym drzewem, które miało białą korę, było jedyne miejsce gdzie można było schronić się przed słońcem. Chłopiec siedział w jego cieniu i mrużąc oczy próbował przeskoczyć horyzont, który od gorąca rozmywał się galaretowato. Niecierpliwie przebierał schodzonymi sandałkami i bezmyślnie bawił się skarbami swoich kieszeni, od czasu do czasu ciężko wzdychał i czekał.
Aż coś w końcu pojawiło się w oddali! ...